Ostatnio naszła mnie ochota posiadania rozświetlacza w wersji prasowanej. Do tej pory używałam płynnego rozświetlacza od firmy Inglot KLIK i byłam z niego zadowolona bo dawał ładny, chłodny efekt na twarzy i takiego również rozświetlacza w wersji pudrowej szukałam. Ciężko mi było znaleźć taki odcień, aż któregoś dnia będąc na zakupach w Biedronce podeszłam do szafy Ladycode i moim oczom ukazał się, leżący w nieładzie, pośród przebranych lakierów ten oto rozświetlacz (cena 11,99):
LADYCODE by Bell highlighter glow powder skin - rozświetlacz do twarzy |
Rozświetlasz ten zapakowany był tak, że kompletnie nie mogłam sprawdzić jaki ma odcień ale patrząc na niego jedynie przez wieczko, stwierdziłam że to może być to!
Gdy tylko przyszłam do domu, rozpakowałam puder i troszkę rozczarowałam się opakowaniem rozświetlacza - bardzo tandetne i delikatne. Obchodzić się z nim trzeba jak z jajkiem, bo jest takie liche :) Ale gdy sprawdziłam jaki kolor i konsystencję ma ten puder, moje rozczarowanie poszło w niepamięć! Puder okazał się mieć idealny, srebrzysto-biały, mroźny odcień, bez żadnych brokatowych drobinek:
Konsystencja rozświetlacza jest bardzo pudrowa ale mimo tego puder ten nie znika nam z twarzy po jakimś czasie. Fakt, po pewnym czasie od nałożenia go wtapia się w cerę, ale świetlista łuna w tych miejscach gdzie go nałożymy wcześniej, zostaje.
Rozświetlacz ten jest bardzo wydajny i uważam, że będę go miała i miała i miała... bo wystarczy jedynie przyłożyć do niego pędzel i to wystarczy na omiecenie nim policzków.
Puder ten, będzie również idealny do rozświetlenia wewnętrznego kącika oka oraz pod łuk brwiowy.
Ja z tego rozświetlacza jestem bardzo zadowolona i uważam, że były to idealnie wydane 12zł! A czy Wy posiadacie ten rozświetlacz? A może macie swoich ulubieńców?
Zastanawiałam się nad zakupem tego rozświetlacza, ale jednak odpuściłam. Swojego ulubionego jeszcze nie znalazłam, ale zamierzam sobie kupić jeden a porządku (podobno!) May Lou Manizer z The Balm. :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o nim bo w blogsferze aż huczy o nim. Mi nie bardzo podoba się jego szymański kolor ale możliwe że kiedyś i ja się na niego skuszę :-)
Usuń* szampański kolor :-)
UsuńNajczesciej siegam po theBalm, ale lubie tez brzoskwiniowy rozświetlacz z Bourjois. Bell kupilam, ale został dla czytelnikow, bo jest dla mnie za chłodny. Cieszy mnie, ze nasza krajowa firma wytwarza takie fajne i dobre kosmetyki :)
OdpowiedzUsuńJa wolę jednak chłodne kolory rozswietlaczy. The Balm jest dla mnie za bardzo ecru. O tak, trzeba przyznać że kosmetyki Bell są bardzo dobrej jakości. Jednak i tu trafiają się i perełki i buble.
UsuńMam tyle rozświetlaczy, że kolejny by się tylko nudził :P
OdpowiedzUsuńA jakich rozswietlaczy uzywasz? Ja mam tylko 2 - ten i płynny z Inglota.
UsuńSkoro nie ma drobinek to w końcu chyba zainwestuje w pierwszy rozświetlacz :)
OdpowiedzUsuńNie ma drobinek i jest aksamitnie miałki. Dla mnie idealny. A cena 11.99 jest wprost śmieszna za tę jakość.
Usuńnie mam rozświetlacza jeszcze w swojej kosmetyczce i myślę że ten będzie pierwszy :)
OdpowiedzUsuńTo jest mój drugi i jak na razie ulubiony. Nie będę szukać innego bo ten spełnia moje oczekiwania w 100%. I już, na wszelki wypadek gdyż jest to limitowanka, zaopatrzylam się w jeszcze jedno opakowanie tego rozswietlacza. Szkoda że w regularnej szafie Bell nie ma tego pudru.
UsuńChciałam go kupić, ale jest niestety wyprzedany :( Mam nadzieję, że jednak pojawi się ponownie za jakiś czas.
OdpowiedzUsuńDlatego ja na drugi dzień, po wypróbowaniu go, poszłam po kolejne opakowanie tego rozswietlacza, które było ostatnie. Od tamtej pory nie widzę go w szafie Ladycode. A może pojawi się w regularnej sprzedaży Bell.
Usuń