"Nowa technologia gwarantuje intensywność
koloru, łatwość aplikacji i niespotykaną dotąd trwałość, zapewniając
niesamowity efekt końcowy. Pigmenty cieni otoczkowane estrami oleju
jojoba nadają formule cieni prawdziwie kremowy efekt. Sześć paletek z
niebanalnymi połączeniami kolorystycznymi pozwalają nadać oku pożądany
kształt i głębię spojrzenia."
Cień ten kupiłam w Biedronce za 8,99 i jak sprawdziłam na testerze kolory i konsystencję to zakochałam się w tych cieniach.
W sklepie ten cień wydawał mi się idealny, jednak kiedy użyłam go pierwszy raz, czar prysnął i pozostało tylko rozgoryczenie :(
Cień okazał się strasznie toporny, bardzo ciężko się go nakłada i rozprowadza pędzlami. W opakowaniu kolor cieni jest super a na powiekach ich jakby nie widać, nawet po użyciu bazy pod cienie.
Uważam, że jest to istny niewypał ale mimo tego i tak uważam, że firma Bell ma rewelacyjne kosmetyki, ot po prostu wypadek przy pracy...
Ojj widzę że bubelek ;/
OdpowiedzUsuńNie miałam, ale dobrze wiedzieć, że nie są warte uwagi.
OdpowiedzUsuńCiekawy post i blog. :)
OdpowiedzUsuńMoże wspólna obserwacją?
Pozdrawiam. :)
http://msunseen.blogspot.com/
dziwne...ja mam już drugie opakowanie i są wspaniale i super napigmentowane :* 💜 dlatego też nie mam pojęcia skąd taka opinia :)
OdpowiedzUsuńCienie spodobały mi się w szafie Bell w Biedronce, więc postanowiłam je kupić. Jestem posiadaczką wersji beżowo-brązowej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zapraszam do mnie : http://snowarskakarolina.blogspot.com/
PS: Obserwuję i liczę na rewanż