"Trwała, matowa pomadka z odżywczym masłem morelowym i kompleksem polimerów utrzymujących ją na ustach.W celu utrwalenia matowego efektu po aplikacji odbić nadmiar pomadki chusteczką."
Pomadki zamknięte są w standardowym, błyszczykowatym opakowaniu z precyzyjną pacynką:
Ja posiadam kolory 404 litchi yoghurt (ładny zgaszony róż) i 405 passiflora tea (śliczny różowo-koralowy). Obie pomadki są mocno napigmentowane:
Kolor 404 bez problemu aplikujemy na usta, wystarczy 3 razy przejechać pomadką by usta były idealnie pokryte. Pomadka na początku nie zastyga, tylko usta są jakbyśmy pomalowały je błyszczykiem, do całkowitego matu zasycha po około 30 minutach. Kolor jest intensywny i w miarę trwały, aczkolwiek nie jest to trwałość wow. Pomadka utrzymuje się na ustach do czasu aż czegoś nie zjemy lub wypijemy, ale pomadka je dość mocno barwi usta więc źle to nie wygląda.
Kolor 405 jest piękny - brudny róż i tu jego zalety się kończą... Pomadkę bardzo trudno ładnie zaaplikować na usta, jest jakby przezroczysta i trzeba się namachać by pokryć nią usta. Kolor wtedy jest piękny (jak na zdjęciu), niestety gdy tylko potrzemy warga o wargę, kolor znika, nie ma go, nie mówię tu już o jedzeniu czy piciu.
Podsumowując pomadka 404 jest śliczna i warta uwagi a 405 to istny kit, którego nawet nie używam.
Jeden i drugi odcień, jest bardzo ładny ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko że kolor 405 zaraz znika z naszych ust :(
UsuńSzkoda tylko że kolor 405 zaraz znika z naszych ust :(
Usuń