poniedziałek, 31 marca 2014

LADYCODE by Bell highlighter glow powder skin - rozświetlacz do twarzy

Pamiętacie jak w grudniu 2013 roku w Biedronce pojawiła się szafa Ladycode czyli Bell dla Biedronki, a w niej limitowana seria kosmetyków idealnych na karnawał? Ja omijałam ją szerokim łukiem... do teraz.
Ostatnio naszła mnie ochota posiadania rozświetlacza w wersji prasowanej. Do tej pory używałam płynnego rozświetlacza od firmy Inglot KLIK i byłam z niego zadowolona bo dawał ładny, chłodny efekt na twarzy i takiego również rozświetlacza w wersji pudrowej szukałam. Ciężko mi było znaleźć taki odcień, aż któregoś dnia będąc na zakupach w Biedronce podeszłam do szafy Ladycode i moim oczom ukazał się, leżący w nieładzie, pośród przebranych lakierów ten oto rozświetlacz (cena 11,99):
LADYCODE by Bell highlighter glow powder skin - rozświetlacz do twarzy

Rozświetlasz ten zapakowany był tak, że kompletnie nie mogłam sprawdzić jaki ma odcień ale patrząc na niego jedynie przez wieczko, stwierdziłam że to może być to!
Gdy tylko przyszłam do domu, rozpakowałam puder i troszkę rozczarowałam się opakowaniem rozświetlacza - bardzo tandetne i delikatne. Obchodzić się z nim trzeba jak z jajkiem, bo jest takie liche :) Ale gdy sprawdziłam jaki kolor i konsystencję ma ten puder, moje rozczarowanie poszło w niepamięć! Puder okazał się mieć idealny, srebrzysto-biały, mroźny odcień, bez żadnych brokatowych drobinek:


Konsystencja rozświetlacza jest bardzo pudrowa ale mimo tego puder ten nie znika nam z twarzy po jakimś czasie. Fakt, po pewnym czasie od nałożenia go wtapia się w cerę, ale świetlista łuna w tych miejscach gdzie go nałożymy wcześniej, zostaje. 
Rozświetlacz ten jest bardzo wydajny i uważam, że będę go miała i miała i miała... bo wystarczy jedynie przyłożyć do niego pędzel i to wystarczy na omiecenie nim policzków.
Puder ten, będzie również idealny do rozświetlenia wewnętrznego kącika oka oraz pod łuk brwiowy.

Ja z tego rozświetlacza jestem bardzo zadowolona i uważam, że były to idealnie wydane 12zł! A czy Wy posiadacie ten rozświetlacz? A może macie swoich ulubieńców?

czwartek, 27 marca 2014

Płyn DURALINE i jego zastosowanie

W dzisiejszym poście chciałabym przybliżyć Wam i opisać zastosowania dla rewelacyjnego produktu firmy Inglot - płynu Duraline.

Inglot płyn Duraline
Płyn ten nie jest nowością i zapewne niejedna z Was o nim słyszała i niejedna z Was go posiada lub posiadała. Płyn ten możemy kupić w każdym sklepie firmy Inglot i zapłacimy za niego 20zł. 
Płyn znajduje się w 9ml buteleczce z pipetką z 9 miesięczną datą przydatności. I uważam, że jest to lekka przesada gdyż płyn ten jest niemiłosiernie wydajny i zużycie go w ciągu 9 m-cy graniczy z cudem...

A teraz chciałbym przybliżyć Wam jego zastosowanie, a dokładniej pomysły na jego zastosowanie. Na pewno nie będą one odkrywcze, jednak może któraś z Was znajdzie wśród tych pomysłów nowe zastosowanie dla swojego Duraline. Oto do czego płyn, według producenta, ma nam służyć:


 DO NAKŁADANIA CIENI I PIGMENTÓW NA MOKRO
Płyn Duraline idealnie podbija kolor każdego cienia! Każdy kolor jest intensywny, głęboki. Cień bardzo dobrze rozprowadza się na powiece, jednak musimy zrobić to dość szybko, bo płyn szybko zasycha.
Producent zaleca by najpierw zamoczyć pędzel w płynie a potem w cieniu i wymieszać je razem. Ja polecam Wam skruszenie w potrzebnej ilości cienia na jakąś gładką powierzchnię i do tego dodać płyn Duraline i dopiero wtedy wymieszać to pędzelkiem. W ten sposób unikniecie tego, że cień w pudełeczku Wam skamienieje i zrobi się bezużyteczny. 
 
Do czego jeszcze możemy użyć płynu Duraline?

DO NAKŁADANIA BROKATÓW NA MOKRO
Z wiadomych przyczyn sypkie brokaty na powiekach nie trzymają się, więc by uniknąć ich osypywania się tak by nasza buzia nie wyglądała jak bombka musimy użyć kleju, a po co klej skoro mamy płyn Duraline? Wystarczy w minimalnej ilości nanieść płyn na powiekę i przyłożyć do niej pędzelek z brokatem. Nic a nic, nawet najmniejszy brokacik nie spadnie nam z powieki!
  
DO TWORZENIA SWOICH WŁASNYCH, NIEPOWTARZALNYCH EYELINERÓW
Jest to ta sama zasada co przy nakładaniu cieni i brokatów na powiekę z tą różnicą, że zmieniamy pędzelek na cieniutki. Dzięki temu możecie uzyskać niepowtarzalne kolory kreseczek na oku.

  JAKO BAZA POD CIENIE
Płyn ten działa o wiele lepiej niż niejedna baza pod cienie - po nałożeniu cieni na Duraline, te są nie do ruszenia. Cienie utrzymają się na powiece bardzo długo, nie zrolują się i w ciągu dnia nie będą się ścierać. Niestety ten sposób nie sprawdzi się u osób, które mają powieki z tendencją do przetłuszczania się :(

 JAKO BAZA POD PODKŁAD
Ale tylko w przypadku skóry suchej - z racji swojej lekko tłustawej konsystencji. I oczywiście w małej ilości. Płyn ten nawilży Waszą cerę no i przedłuży trwałość podkładu.

JAKO "ROZWADNIACZ" ZASYCHAJĄCYCH TUSZY  I EYELINERÓW
Wystarczy mała ilość płynu by nasz zasychający tusz lub liner wrócił do swojej pierwotnej postaci. Wystarczy wkropić do kosmetyku płyn, wymieszać szczoteczką (tusz), pędzelkiem (liner) i odstawić na parę godzin. 
Wcześniej do rozwadniania tuszu do rzęs używałam płynu micelarnego a gdy zasechł mi liner to po prostu go wyrzucałam, ale odkąd mam Duraline, te sposoby poszły w odstawkę.

JAKO "ROZPUSZCZACZ" TWARDYCH, TĘPYCH POMADEK ORAZ PODKŁADÓW W SZTYFCIE
Wystarczy wziąć odrobinę płynu na palec, przejechać po pomadce i nanieść kolor na usta. Nie dość, że bez problemów to zrobimy, to jeszcze płyn utrwali nam tę pomadkę. W ten sam sposób rozpuścimy ciężkie podkłady w sztyfcie.

Każdego z ww. zastosowań Duraline używam sama i płyn ten jest moim nieodzownym elementem makijażu, jak również pomocnikiem przy problematycznych kosmetykach. 
U mnie w każdym z tych przypadków sprawdził się w 100%. Mam nadzieję, że tym postem pomogłam znaleźć Wam zastosowanie dla płynu Duraline, który dla mnie jest produktem genialnym!!!

A Wy posiadacie płyn Duraline? Stosujecie go do któregoś z ww. przeze mnie sposobów?
A może macie swoje własne pomysły na płyn Duraline?


wtorek, 25 marca 2014

Połysk + mat w makijażu cieniami Absolute Eye Colour od firmy Catrice

Dzisiaj chciałabym pokazać Wam dzienny ale dość mocny makijaż, który wykonałam za pomocą dwóch cieni od firmy Catrice - cień połyskujący na złoto oraz brązowy mat:



Już niebawem na blogu recenzja cieni Carrice, a teraz czas na makijaż:


Na całą ruchomą powiekę nałożyłam połyskujący złoty cień, a w zewnętrzny kącik, w załamanie powieki i troszkę nad załamanie nałożyłam brązowy mat. Porządnie roztarłam to pędzelkiem. 
Przy górnej linii rzęs brązowym linerem namalowałam kreskę, którą pociągnęłam aż do dolnej linii rzęs i poprowadziłam ją na 1/3 jej długości. Potem gąbeczką roztarłam to. 
Na koniec wytuszowałam rzęsy i gotowe! 
Łatwy, szybki, połyskujący makijaż. 
Podoba Wam się? Lubicie mieszać błysk z matem?


poniedziałek, 24 marca 2014

WIBO Celebrity Look - lakier do paznokci, nr. 2 my charming

Dzisiaj chciałabym pokazać Wam jeden z lakierów Wibo z najnowszej serii Celebrity Look (cena powyżej 6zł). Ja skusiłam się na nr. 02 my charming - jest to ładna, pastelowa brzoskwinka z delikatnym złotym shimmerem, idealna na wiosnę i lato:

WIBO Celebrity Look, nr. 2 my charming
Zawsze kiedy kupuję lakiery Wibo mam pewność, że żaden z nich mnie nie zawiedzie, zarówno pod względem konsystencji, koloru jak również jakości lakierów, tak było i tym razem.
Lakier ten średnio kryje przy jednej warstwie, więc dla zdecydowanego koloru na paznokciach, musimy nanieść dwie warstwy. Lakier nie jest gęsty przez co nie smuży podczas aplikacji. 
Jeżeli chodzi o jego trwałość, to jest ona zadowalająca bo lakier ten, na moich paznokciach, trzyma się 5 dni. W tym czasie lakier nie odprysnął a jedynie starł się na końcach.
Z koloru 02 my charming jestem bardzo zadowolona, podoba mi się szalenie ale kusi mnie jeszcze jeden kolorek - nr. 04 pinky day i chyba przy najbliższej wizycie w Rossmannie go kupię :)

WIBO Celebrity Look, nr. 2 my charming - 1 warstwa
WIBO Celebrity Look, nr. 2 my charming - 2 warstwy. Na tym zdjęciu kolor wyszedł troszkę blado, jednak poniższe zdjęcie dokładnie oddaje kolor my charming.
2 warstwy

 A Wy macie jakieś lakiery z tej serii? Jakie są Wasze opinie na ich temat?

piątek, 21 marca 2014

GARNIER płyn micelarny 3w1 (nowość)

Moi drodzy, 
witajcie w pierwszy dzień wiosny. Trzeba przyznać że pogoda nas jak do tej pory rozpieszczała ale to co mamy dzisiaj za oknem to istne szaleństwo!!! Jest dopiero po 10:00 a u mnie termometr pokazuje 18 stopni :)

Pamiętacie jak przedstawiałam Wam moje ulubione płyny micelarne, najpierw Bourjous a potem Mixa? I teraz znowu pokarzę Wam kolejny płyn micelarny - nowość od firmy Garnier:

Garnier płyn micelarny 3w1
"Płyn micelarny 3 w 1 to prosty sposób, by usunąć makijaż oraz oczyścić i ukoić całą skórę (twarz, oczy, usta) za pomocą jednego gestu. Nie wymaga spłukiwania.
To pierwszy inteligentny produkt oczyszczający od Garniera, w którym została zastosowana technologia miceli. Nie musisz już trzeć, by pozbyć się zanieczyszczeń i makijażu - micele wiążą je niczym magnes. Efektem jest idealnie czysta skóra bez pocierania. Bezzapachowy."
 
Firmę Garnier lubię, bo niektóre kosmetyki ma bardzo fajne, np. dwufazowy płyn do demakijażu oczu, różowy krem do rąk czy też balsamy do ciała. Dlatego nie zastanawiałam się długo nad kupnem tego micela.
Płyn ten wypatrzyłam w drogerii Hebe, nie był drogi bo za 400ml płynu zapłaciłam niecałe 14zł (prawdopodobnie w promocji). A wczoraj będąc w Biedronce ten płyn również możecie tam kupić za 12,99.
Oprócz atrakcyjnej ceny, skusił mnie skład płynu. I mimo, że na składach i skomplikowanych ich nazwach kompletnie się nie znam, to widząc skład tego płynu, pozytywnie się zdziwiłam, bo jest bardzo krótki, a czym krótszy w tego typu kosmetyku to lepszy.
Skład: Aqua, Hexylene Glycol, Glycerin, Disodium Cocoamphodiacetate, Disodium EDTA, Poloxamer 184, Polyaminopropyl Biguanide.

Jak widać płyn ma przeźroczystą, plastikową butelkę z zatyczką otwieraną do góry, co jest troszkę uciążliwe przy wylewaniu płynu na wacik. Musimy ostrożnie to robić, bo inaczej płyn rozleje się nam na wszystkie strony.
Płyn ten ma ogromną pojemność - 400ml, które według producenta ma starczyć nam na 200 zastosowań. Jak już pisałam wcześniej jest tani, bo w Rossmannie, w regularnej cenie kosztuje ok. 18zł. Płyn rzeczywiście jest bezzapachowy. 
Co do jego działania, to powiem że jest to mój już 3ci ulubiony płyn micelarny!!! I tak jak płyn Mixa pobił Bourjous, tak ten od Garniera powala te dwa na łopatki. Jest po prostu świetny!!!
Płyn ten bardzo dobrze radzi sobie z moim makijażem, bez trudu zmywa cienie, elinery, tusze (niewodoodporne) i podkład. Nie trzeba wielkiego wysiłku by zmyć to wszystko z twarzy. Płyn nie szczypie w oczy (co najważniejsze!) i nie zostawia tłustej warstwy, której nienawidzę! Skóra po jego użyciu jest odświeżona i wyczulanie nawilżona.

Dla mnie to w tym momencie numer 1
I jeżeli znowu nie wypatrzę jakiejś nowości, która urzeknie moje serce tak jak ten Garnier, to ten płyn zostanie ze mną na dłuuugggoooooo.... 
Serdecznie go polecam.



środa, 19 marca 2014

ORGANIZERY na kosmetyki i biżuterię z Biedronki

Będąc ostatnio w Biedronce wypatrzyłam organizery na biżuterię i kosmetyki. Stwierdziłam, że nie mogę ich sobie nie kupić, tym bardziej że były tanie - 9,99 sztuka :)

Ja wybrałam 4 różne organizery - 2 podłużne na kosmetyki i biżuterię. Kiedy już wyprowadzimy się do swojego domu w jednym będę trzymała pudry a w drugim bransoletki. Organizer z lusterkiem, który ma 12 przegródek idealny będzie na pierścionki a organizer na kosmetyki będzie na pomadki, bronzery i tusze.


Organizery wykonane są z dość grubego, przeźroczystego plastiku i mimo niskiej ceny są w miarę dobrej jakości.

W związku z tym, że jeszcze przez pewien czas mieszkamy u rodziców, moje kosmetyki ograniczają się jedynie do tych bardzo podstawowych i tych najbardziej mi potrzebnych. Dzięki tym organizerom zamiast trzymać kosmetyki w kosmetyczce, mam je ładnie i schludnie poukładane w plastikowych pudełeczkach, które wszędzie się mieszczą i nie zajmują zbyt wiele miejsca:



A czy Wy też posiadacie tego typu organizery? A może również macie te z Biedronki?



poniedziałek, 17 marca 2014

Moje róże... L'Oreal, Inglot, Bell, Wibo, Essence, W7

Ten post miał powstać bardzo dawno temu... ale oczywiście zawsze miałam do zrecenzowania coś innego, ale teraz stwierdziłam że najwyższy czas pokazać Wam jakich róży do policzków używam:


Moim pierwszym różem, który kupiłam ponad 6 lat temu był jedwabisty róż Blush Delice od firmy L'Oreal, w kolorze 04:

"Blush Délice ma lekką, pudrową konsystencję, która pozwala na równomierne rozprowadzenie go na skórze. Wzbogacony w witaminę C kosmetyk gwarantuje trwały makijaż.
Blush Délice charakteryzuje się świeżym, owocowym zapachem.
Apetyczny róż zamknięto w puderniczce wyposażonej w lusterko i mały pędzelek."



Róż ten ma dość fajną konsystencję, jednak nie można nazwać jej kremową. Rzeczywiście pachnie, jednak w zapachu wyraźnie czuć chemię a nie świeżość i owoce. No i pędzelek dołączony do różu jest tak twardy, że nakładanie nim różu na policzki nie jest w ogóle przyjemne, bo pędzelek podrażnia naszą skórę.
Róż ten ma bardzo ładny kolorek - taki jakby róż połączony z kolorem łososiowym i jest to kolor, którym nie zrobimy sobie krzywdy. Kolor jest delikatny i subtelny, który ładnie podkreśla policzki.

Kolejnym różem jaki znalazł się w mojej kosmetyczce jest ultradelikatny róż od firmy Inglot w kolorze nr. 82:

 
I tu odsyłam Was do recenzji tego różu jak również innych kosmetyków marki Inglot >> Skocz do recenzji kosmetyków INGLOT <<

Kolejnymi różami, które kupiłam były róże z jedwabiem i wit. E od Wibo w dwóch kolorach - nr. 6 i 9:

"Nadaje jedwabistą gładkość. Formuła bogata w witaminę E, dzięki czemu cera jest odpowiednio nawilżona. Łatwy w użyciu, nie pozostawia smug. Modeluje kształt twarzy."



Moim zdaniem są to dobre i tanie róże. Dobrze rozprowadza się je pędzlami a na policzkach trzymają się stosunkowo długo. Jeżeli chodzi o kolor, to o ile kolor nr. 6 jest kolorem delikatnym, ładnie podkreślającym urodę, tak nr. 9 jest różem o dość intensywnym kolorze różowym, którym bardzo łatwo o palmy. I właśnie róż nr. 9 jest różem, którego używam najrzadziej.

Kolejny "różowy" kosmetyk do policzków, to puder brązujący od firmy W7:

"W7 Africa to brązujący puder w kamieniu nadający skórze złocisty, promienny a przy tym naturalny koloryt. W ciągu jednej chwili skóra zyskuje delikatną, świeżą opaleniznę, blask, oraz zdrowy, złocisty wygląd.
Może być stosowany: dla nadania skórze naturalnego odcienia opalenizny i jako róż do policzków w celu uwydatnienia kości policzkowych. Jest delikatny i lekki, nie powodując uczucia ciężkości
Rewelacyjnie stapia się z cerą. Puder ma oryginalne opakowanie z pędzelkiem."


Tak naprawdę to nie mam pojęcia kto nazwał ten róż "pudrem brązującym"? Jest to zdecydowanie róż rozświetlający a nie bronzer... więcej o tym różu przeczytacie w poście >> Recenzja pudru brązującego W7 Africa <<

Kolejnym różem, którego często używam w makijażu jest jedwabisty róż od firmy Essence:

 "Świeża i zdrowa cera jest doskonałym dodatkiem o każdej porze roku. Tym jedwabiście miękkim różem można podkreślić policzki wspaniałym, naturalnie wyglądającym rumieńcem.
Dostępny w 4 różnych odcieniach."



Ja posiadam ten róż w kolorze brzoskwiniowym. Jest to róż, który idealnie nadaje się na dzień - jest delikatny, subtelny. Róż trzyma się na policzkach cały dzień. Bardzo lubię ten róż i chętnie stosuję go w makijażu.

Ostatnimi różami, które nabyłam około pół roku temu, są modelujące róże od firmy Bell:

"Ultralekki, satynowy, o wyjątkowo miękkiej strukturze zapewniającej komfort aplikacji.
Posiada wielofunkcyjne działanie:
- odmładza,
- rozświetla cerę,
- uwydatnia kości policzkowe,
- optycznie wyszczupla twarz.
Formuła różu z domieszką miki pozwala uzyskać jednolity, „muślinowy” kolor.
A specjalnie uzyskana krzemionka zapewnia wygładzenie nierówności, pozostawiając policzki gładkie jak jedwab. Dostępny w 5 zniewalających odcieniach kolorystycznych."



Róże te kupiłam w Biedronce, więc nie mam pojęcia jakie mają numerki :( Są to róże o kremowej konsystencji. Bardzo ładnie wyglądają na buzi. Kolory są delikatne, aczkolwiek kolorem brązowym możemy zrobić sobie krzywdę, gdy przesadzimy z jego ilością. Ale gdy ilośc na pędzlu będzie odpowiednia, kolorem tym możemy ładnie wymodelować buzię. 
Róże te są moimi ulubieńcami i to właśnie ich, a szczególnie koloru brązowego, używam w codziennym makijażu.

A czy Wy używałyście któryś z wymienionych wyżej róży? Jakie są Wasze opinie na ich temat?



sobota, 15 marca 2014

Nawiązanie współpracy ze sklepem internetowym perfumeria.in

Właśnie nawiązałam współpracę ze sklepem internetowym perfumeria.in

"Internetowy sklep perfumeria.in specjalizuje się w sprzedaży luksusowych produktów znanych światowych marek takich jak np.: Armani, Chanel, Dior, D&G, CK, Gucci, Hugo Boss, Lacoste, Versace.
Wszystkie oferowane przez nas przedmioty są najwyższej jakości, zapach utrzymuje się bardzo długo. Gwarantujemy 100% zadowolenia z zakupów. Perfumy są nowe, fabrycznie zafoliowane przez producenta. Pomimo atrakcyjnej ceny nie różnią się niczym od dostępnych w renomowanych perfumeriach - poza ceną. 
W swojej ofercie mamy wiele perfum i kosmetyków a oferta jest regularnie aktualizowana o nowości.
Każdy klient, który polubi nasz profil na Facebooku do końca marca otrzyma 10% rabat na zakupy. 
Zadowolenie kupującego jest dla nas najważniejsze. Zawsze miła i profesjonalna obsługa, szybkość wysyłki paczek oraz produkty najwyższej jakości to dewiza naszego sklepu."


Na perfumerię tę wpadłam przypadkowo, szukając perfumy dla teściowej :) Okazało się, że sklep ma duży asortyment a ceny są konkurencyjne w porównaniu z innymi perfumeriami internetowymi. Dlatego też postanowiłam nawiązać z nimi współpracę, byście i Wy o niej wiedzieli i byście mogli kupić swoje ulubione zapachy w atrakcyjnych cenach.
Ceny w tej perfumerii są mocno konkurencyjne więc nie sądzę by były to oryginalne perfumy, które wypuszcza na rynek np. Dior czy Chanel. Zresztą nigdzie na stronie perfumeria.in nie znajdziemy informacji o tym, że są to oryginalne perfumy a jedynie, że sklep ten "...specjalizuje się w sprzedaży luksusowych produktów znanych światowych marek."
Sklep ten sprzedaje pełnowymiarowe produkty, ale prócz tego możemy u nich również nabyć testery zapachów o pojemności 20 ml - uważam, że to fajny pomysł ponieważ niektórzy często lubią zmieniać zapachy i zamiast kupować jeden wielki flakonik, mogą kupić w tej cenie 4 różne zapachy w pojemności testerskiej.

I w ramach naszej współpracy mogłam wybrać sobie dowolny tester z całej gamy dostępnych zapachów. 
Ja wybrałam Flowerbomb od firmy Viktor&Rolf.
Zapach ten zauroczył mnie dobrych 7 lat temu, kiedy to mieszkałam za granicą naszego państwa. To właśnie z tym zapachem mam wiele wspomnień związanych z pewnymi miejscami i ludźmi, których tam zostawiłam i za którymi nadal tęsknię, pomimo upływu lat...
Dlatego właśnie wybrałam ten zapach, bo kiedy go powąchałam, wspomnienia wróciły... 

"Treściwy i bogaty - pierwszy zapach Viktora i Rolfa to kwiatowa eksplozja, obfitość kwiatów natychmiastowo działająca na zmysły. Magicznie sugestywny zapach, który daje wrażenie przebywania we własnym tajemniczym ogrodzie, z dala od szarej rzeczywistości.
Nuty głowy: herbata i bergamotka.
Nuty środkowe: arabski jaśmin, orchidea, frezja, róża.
Nuty bazy: paczula."


Zapach perfum do oczywiście indywidualna sprawa, bo każdemu z nas podoba się coś innego. Mi ten zapach szalenie przypadł do gustu, jest taki delikatny, nieduszący, kobiecy. 
Mimo iż otrzymałam tester (jest to raczej podróbka oryginalnej perfumy) uważam, że jest dość dobrej jakości bo gdy pryskam się nią rano, jeszcze wieczorem delikatnie czuć zapach na skórze.

Jeżeli chodzi o kontakt mailowy ze sklepem to był on błyskawiczny - ja napisałam maila, za chwilę otrzymywałam odpowiedź. Kiedy powiedziano mi, że tester zostanie wysłany danego dnia, na drugi dzień kurier z paczuszką zapukał do moich drzwi.
Dodatkowo do testeru dołączona była wizytówka sklepu wraz z przysługującym 10% rabatem na zakupy w sklepie:


Jak na razie ze współpracy ze sklepem perfumeria.in jestem zadowolona. Warto odwiedzić ten sklep, bo skoro można kupić taniej ulubiony zapach...

Ja zdaję sobie sprawę z faktu iż oryginalne perfumy nie należą do tanich, bo na ich cenę składa się bardzo wiele czynników - np. prawa autorskie, marketing a receptury oryginalnych zapachów są ściśle tajne. A w internecie aż huczy o sprzedaży tanich podróbek oryginalnych perfum, ale nie każdego z nas stać by iść i wydać 200 czy 300 złotych na oryginalny perfum, dlatego uważam że sklep perfumeria.in jest tego fajną alternatywą.

Ja w tym poście oceniam jedynie zapach wybranego testeru, kontakt z perfumeria.in i informuję Was o jego istnieniu, ponieważ są osoby które nie chcą wydawać sporych pieniędzy na oryginalne zapachy. Zakupy w tym sklepie to indywidualna sprawa każdego z nas, więc albo skorzystacie z jego oferty albo nie. Jest to jedynie post informacyjny.

Fakt, iż otrzymałam ten produkt w ramach współpracy ze sklepem internetowym perfumeria.in nie wpłynął na treść opinii o produkcie ani o sklepie.