Dziewczyny,
każda z nas nie raz doświadczyła pęknięcia paznokcia w miejscu tak niefortunnym, że ni jak nie można było tego paznokcia obciąć lub spiłować, czyli pęknięcie powstało na łożysku (poniżej linii uśmiechu). Mi niestety przedwczoraj zdarzyło się to samo...
Co wtedy możemy zrobić by uratować paznokcia?
Możemy wybrać się do manicurzystki by "zakleiła" nam paznokcia metodą fiberglass - czyli by przykleiła nam na pęknięte miejsce włókna jedwabiu. Ja, do stosowania tej metody w swoim salonie, używałam produktów z firmy La Femme:
Metodą fiberglass nie tylko możemy uratować pękniętego paznokcia ale również możemy wzmocnić kruche paznokcie, gdyż paznokieć na który przykleimy włókna jedwabiu w zetknięciu z tzw. Resiną, staje się niezwykle twardy.
No ale niestety, nie każdy salon kosmetyczny oferuje tę metodę, no i też nie zawsze mamy czas na pójście do kosmetyczki, więc musimy radzić sobie same.
Najpopularniejszą metodą na pęknięcie, jest zwykłe zaklejenie pękniętego miejsca klejem typu Kropelka. Nie jest to jednak mądry wybór, gdyż klej nie służy naszym paznokciom.
A czy wiecie, że w domu a dokładniej w kuchni, posiadacie idealne "narzędzie" do imitacji metody fiberglass? Jest to zwykła torebka po herbacie!!! Tak, tak... No więc bierzmy się do pracy!
Potrzebne nam będzie:
- base coat lub odżywka;
- sonda, patyczek lub wykałaczka;
- nożyczki;
- pusta torebka po herbacie.
1. Pęknięty paznokieć odtłuszczamy i matowimy lekko pilniczkiem lub bloczkiem:
2. Z torebki herbaty wycinamy odpowiedniej wielkości kawałek, który pokryje nam pęknięcie. Nakładamy warstwę lakieru, i patyczkiem nakładamy na pęknięcie torebkę:
3. Gdy nałożymy torebkę na paznokcia, końce dość dobrze dociskamy, tak by te nie odstawały. Czekamy aż lakier wyschnie. Gdy jest taka potrzeba, możemy lekko przypiłować końce torebki. Paznokcia pokrywamy warstwą odżywki:
4. Torebkę trochę widać, więc ja zawsze pokrywam paznokcie kolorowym lakierem:
5. Czynność powtarzamy zgodnie z potrzebą - ja robię to co 2 dni. I tak do czasu aż paznokieć nam odrośnie do takiego miejsca, że bez problemu będziemy mogły go obciąć.
Dzisiaj, robiąc pranie, mój paznokieć na palcu serdecznym również pękł, ale to tak, że jeszcze nigdy, ale to nigdy żaden z paznokci mi nie pękł! Nie zrobiłam zdjęcia bo uznałam, że jest to dość makabryczny widok. Paznokieć pękł mi prawie w połowie długości łożyska. Na dodatek na 3/4 szerokości (tak jak pokazuje czerwona linia):
Wyobraźcie sobie co musiałam zrobić, jak się namęczyć i nacierpieć by obciąć niepękniętą część paznokcia!!! Po tej "operacji" byłam cała spocona a ból był nie do zniesienia. Widok też nie był przyjemny, nawet nie chcę opisywać jak to wyglądało.
Od razy zakleiłam paznokieć plastrem i teraz muszę czekać aż odrośnie. Najgorsze jest to, że to bardzo boli i ciągle czuję w palcu pulsowanie... :(
Oczywiście od razu skróciłam i to dość sporo moje piękne i długie paznokcie, których było mi nieziemsko żal, ale stwierdziłam, że jeżeli jeszcze jakiś paznokieć mi pęknie, to chyba się załamię psychicznie!
Może jak paznokieć ciut odrośnie i widok będzie w miarę normalny, to zrobię Wam zdjęcie mojego paluszka :(