Koniec tygodnia, więc najwyższy czas na kolejną maseczkę w saszetce. Tym razem będzie to witaminowa maseczka od firmy Lirene, którą kupiłam w Biedronce za 1,99 (w Rossmannie widziałam je za 1,79!):
"Maseczka głęboko odżywia skórę, zapewniając jej doskonałą kondycję i
piękny wygląd. Bogaty zestaw witamin uzupełnia niedobory składników
odżywczych oraz pobudza naturalne procesy odnowy komórkowej. Wysokiej
skuteczności towarzyszy niezwykle przyjemna konsystencja, aplikacja i
zapach. Cera zyskuje promienny, świeży wygląd, a przy tym jest doskonale
odżywiona i zdrowa." *
Opakowanie maseczki to 10 ml saszetka z małym rowkiem jako "otwieracz". Zapach i konsystencja maseczki bardzo miło mnie zaskoczyła, bo maseczka pachnie bardzo orzeźwiająco, jakby owocowo, a jej konsystencja i kolor przypominają mi budyń śmietankowy.
Maseczkę bez problemu aplikuje się na twarz. W czasie noszenia jej na buzi, nie czułam kompletnie żadnego pieczenia czy chociażby mrowienia.
Jest to maseczka "samowchłaniająca się", jednak po 20 minutach w moim przypadku maseczka nie wchłonęła się do końca, zrobiła się gęsta i jakby zastygła na buzi .
Producent zaleca usunięcie nadmiaru maseczki wacikami, ja nigdy nie stosuję tej metody, ale chciałam zobaczyć jak sprawdzi się ta technika więc usunęłam maseczkę wacikami. Zużyłam ich 6 sztuk i niestety nie było to przyjemne doznanie, namordowałam się przy tym ściąganiu maseczki wacikami, bo one po prostu ślizgały mi się po twarzy i ciężko było mi usunąć maseczkę:
Dodatkowo, po takim usunięciu maseczki moja twarz cała się lepiła i była tłusta. Nie wytrzymałam i zmyłam ją standardowo ciepłą wodą, od razu lepiej... :)
Po osuszeniu twarzy ręcznikiem moja cera była zauważalnie rozświetlona, jednak nie była ona tak miękka, delikatna i nawilżona jak to bywało w przypadku poprzednich maseczek. Dodatkowo skóra na buzi była zadziwiająco ściągnięta, więc od razu musiałam zaaplikować na twarz krem, który wchłonął się dosłownie w sekundę i miałam wrażenie, że jakbym jeszcze dołożyła kremu na twarz, to moja skóra by się nie obraziła...
Stwierdzam, iż mimo tego że maseczkę przyjemnie się nakłada ze względu na jej zapach, konsystencję i kolor, to niestety trochę mnie ta maseczka zawiodła jeżeli chodzi o jej działanie na skórę. Byłam pewna, że skoro to maseczka odżywcza z witaminami to efekt będzie o wiele lepszy, a nie tylko efekt rozświetlenia. Jak widać, nie można mieć wszystkiego... a ma takie dobre opinie na wizaz.pl...
Uważam, że jest to najgorsza maseczka pod kontem działania jaką testowałam do tej pory i nie kupię jej ponownie.
NIE POLECAM!
MOJA OCENA: 2/10
Inne recenzje maseczek jednorazowych:
Oceanic, AA maseczka intensywnie odżywiająca - http://arkanaurody.blogspot.com/2013/01/oceanic-aa-maseczka-intensywnie.html
Inne recenzje maseczek jednorazowych:
Oceanic, AA maseczka intensywnie odżywiająca - http://arkanaurody.blogspot.com/2013/01/oceanic-aa-maseczka-intensywnie.html
Eveline, bioHyaluron 4D - pro-regenerująca, błyskawiczna maseczka żelowa - http://arkanaurody.blogspot.com/2013/02/eveline-biohyaluron-4d-pro-regenerujaca.html
Oj szkoda, że tak słabo wypadła, bo konsystencję ma bardzo zachęcającą ;)
OdpowiedzUsuńOj tak, zapach, konsystencja i kolor mnie zachwyciły... i tylko to!
Usuńszkoda, że się nie sprawdziła, a zapowiadało się tak dobrze...
OdpowiedzUsuńNo niestety mocno się na niej zawiodłam :( A oczekiwałam wiele.
Usuń